Ciąg dalszy Pickled Eggs Story...
Parę postów temu cieszyłem się z zapiklowania kolejnej większej partii jaj, tym razem w wersji z sokiem z buraków.
Parę dni temu przyszedł taki dzień, że teoretycznie ta partia była już gotowa, a dodatkowo była okazja do małego wieczornego święta. A co może być lepszego na wieczorną przekąskę zamiast kolacji jak nie piklowane jajo, najlepiej z majonezem?
Pierwsze wrażenia - słoik po otwarciu nie przywitał nas jakiś odrażającym zapachem, jedynie lekka buraczano-octowa zalewa, która nawet specjalnie nie zmieniła koloru.
Jajo po wyjęciu ze słoika ma ciekawy kolor - wygląda jak pisanka wielkanocna.
Poza tym jest twarde - ale odpowiednio twarde, zębów na nim nie połamiemy ;)
Po przekrojeniu wygląda jeszcze ciekawiej...
Ale najlepiej smakuje - lekko octowo ale nie za bardzo octowo. Aby smakowało jeszcze lepiej niż najlepiej - można zjeść go z majonezem, najlepiej z majonezem Kieleckim lub Świdnickim.
Ale to nie wszystko :)
Zachęcony kolejnym jajcarskim sukcesem, postanowiłem nastawić kolejną partię jaj. Tym razem przepis jest inny.
Zacząłem go robić na postawie przepisów - inspiracji potem pomyślałem że trzeba coś zmodyfikować i może wyjdzie coś lepszego...
Zacznijmy od listy potrzebnych składników:
Pierwsze wrażenia - słoik po otwarciu nie przywitał nas jakiś odrażającym zapachem, jedynie lekka buraczano-octowa zalewa, która nawet specjalnie nie zmieniła koloru.
Jajo po wyjęciu ze słoika ma ciekawy kolor - wygląda jak pisanka wielkanocna.
Poza tym jest twarde - ale odpowiednio twarde, zębów na nim nie połamiemy ;)
Po przekrojeniu wygląda jeszcze ciekawiej...
Ale najlepiej smakuje - lekko octowo ale nie za bardzo octowo. Aby smakowało jeszcze lepiej niż najlepiej - można zjeść go z majonezem, najlepiej z majonezem Kieleckim lub Świdnickim.
Ale to nie wszystko :)
Zachęcony kolejnym jajcarskim sukcesem, postanowiłem nastawić kolejną partię jaj. Tym razem przepis jest inny.
Zacząłem go robić na postawie przepisów - inspiracji potem pomyślałem że trzeba coś zmodyfikować i może wyjdzie coś lepszego...
Zacznijmy od listy potrzebnych składników:
- 1 cebula,
- 5 ząbków czosnku,
- 600 ml octu winnego - ja użyłem Cirio z Auchan,
- 400 ml wody,
- 10 ziaren pieprzu czarnego,
- 2 czerwone papryczki chilli,
- 1 łyżeczka brązowego cukru,
- 1 łyżeczka soli,
- 2 liście laurowe.
Wykonanie zbliżone do poprzedniej wersji przepisu - kroimy cebulę i papryczki chilli i razem z pozostałymi składnikami (poza jajami) zagotowujemy w garnku a następnie gotujemy na wolnym ogniu 5 minut.
Zauważcie że tym razem zagotowałem zalewę razem z cebulą, papryczkami i czosnkiem - zupełnie inaczej niż w przepisie na utopence (gdzie zalewą zalewało się zarówno parówki jak i cebulę i czosnek). Czyli jest szansa na mocniejszą zalewę.
Reszta dalej podobnie - jaja dajemy do słoika, zalewamy wrzącą zalewą, umieszczając na czas zalewania w słoiku łyżkę stołową aby słoik nie pękł. Potem łyżkę wyciągamy, zamykamy szczelnie słoik, możemy odwrócić go jak do wekowania (uwaga na wrzątek!), czekamy aż ostygnie a potem do lodówki i znowu czekamy przynajmniej tydzień aż się zapiklują.
Dam znać co z tego wyszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz